Usunąć OSP


Idąc w ślad za profesjonalizacją służb mundurowych (wojska) dzisiaj chciałbym powiedzieć o Ochotniczej Straży Pożarnej. W wielu nawet małych miejscowościach znajdują się ośrodki OSP, ale nie od dziś wiadomo, że wielu strażaków ochotników nie ma wiele wspólnego z „prawdziwym powołaniem”. O działalności OSP wiem nawet z własnych obserwacji – nie chcę generalizować, ale ta organizacja szczególnie w małych wsiach jest nieskuteczna, albo istnieje tylko na papierze.

Nie chciałbym tutaj zanadto poruszać kwestię podpaleń przez ochotników, ponieważ to są incydentalne sprawy, ale system jaki jest wykorzystywany w OSP sprzyja tego typu sytuacjom, co jest kolejnym argumentem za rozwiązaniem.

Ja proponuję, żeby zamiast nie do końca uregulowanej organizacji rozszerzyć działalność Państwowej Straży Pożarnej. Teraz PSP działa głównie w miastach, a na wsiach, czy w małych miasteczkach ich rolę muszą pełnić ochotnicy, dlatego dobrze by było uregulować ustawowo, że w każdej gminie musi być jednostka PSP.

Do tego przydałby się zwiększony nabór do straży – być może udałoby się przejąć część pracowników z OSP i „zatrudnić” ich na stałe. Żeby musimy również zwiększyć pensje strażakom – w końcu ryzykują życie podczas swojej pracy i powinniśmy ich za to wynagrodzić.

2 uwagi do wpisu “Usunąć OSP

  1. To wcielenie ochotników do zawodowej straży byłoby nie najgorszym pomysłem, ale pamiętajmy, że nie każdego dnia (ani też tygodnia, bądź miesiąca) dochodzi do wypadku, w który obecność straży byłaby wymagana. Dlatego moim zdaniem ci strażacy, że się tak wyrażę, „wioskowi”, powinni być zatrudnieni raczej na pół etatu. Raz, będą w stanie zajmować się czymś innym (w końcu na wsi większość ludzi się czymś zajmuje, prawda?) a dwa, niezbyt bogate budżety władz samorządowych (czy kto tam straży płaci) byłyby w stanie łatwiej to udźwignąć.

    Odpowiedz
  2. Faktycznie, OSP to wielka ściema. Wszyscy stawiają się tylko na walnym zebraniu – można popić. Ćwiczenia – przed zawodami, zostaje śmietnik: butelki wszelkiej maści, puszki, opakowania po zakąskach itp. Festyn to kolejna okazja, żeby ustroić się w mundur i popić, szklankami na oczach dzieci kupujących losy loteryjne. Lista strażaków długa, do pożaru jeżdżą nieliczni.
    Coraz więcej mężczyzn pracuje zawodowo poza rolnictwem (chociaż to kobiety są zaradniejsze w poszukiwaniu źródła dochodów), więc alarmy nie dla nich.
    Rozwiązać ten elektorat Pawlaka a potem część ochotników „uzawodowić”. Ale będzie problem – obowiązkowości trzeba nauczyć.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz