ACTA wraca!

Parlament Europejski podjął decyzję o wprowadzaniu w życie następcy ACTA – TTIP! Już szykują się protesty – dołączcie i Wy!

acta

ORGANIZATORZY:
Anonymous in Poland http://www.facebook.com/Anonymous.poland?fref=ts
Polish Cyber Army http://www.facebook.com/pages/Polish-Cyber-Army…245307808373?fref=ts
Cryptex Team
Hidden http://www.facebook.com/pages/Hidden/257337377735533?fref=ts

Przekażcie tę wiadomość innym!

Kryzys z opóźnionym zapłonem

O ile Polska bardzo dobrze weszła w kryzys w 2009 roku, o tyle teraz mamy opóźnione efekty trwającego kryzysu. Wszystkie agencje obniżają prognozy wzrostu PKB dla Polski. Zarówno analitycy z OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), jak i z HSBC (Hongkong and Shanghai Banking Corporation) obniżyli owe prognozy z 1.5-1.9% do 0.9%, trochę bardziej optymistyczny jest EBOR (Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju) i szacuje poziom 1.2%.

Ekonomistka Agata Urbańska-Giner z HSBC stwierdziła:

Staliśmy się mniejszymi optymistami jeśli chodzi o ożywienie wzrostu popytu krajowego i inwestycji w szczególności. Słabszy wzrost eksportu, na który wskazują dane z I kwartału 2013 roku, również będzie miał wpływ na nastroje biznesowe, a przez to na inwestycje i zapasy oraz na nastroje konsumentów. Te ostatnie wraz z ciągle spadającym zatrudnieniem mogą ograniczyć pozytywny wpływ niskiej inflacji i ożywienia wzrostu realnych wynagrodzeń na konsumpcję

Jak pisałem już wcześniej z całą pewnością będzie potrzebna korekta budżetowa, a to oznacza kolejne cięcia i spadek wydatków państwa, co z pewnością nie wpłynie dobrze na rozwój gospodarczy.

Państwo nie ma bezpośredniego wpływu na nastroje konsumentów, ale przyczyną takiej sytuacji jest po części wysoki poziom bezrobocia, a państwo powinno zadbać o zapewnienie dodatkowych miejsc pracy dla ludzi, chociażby właśnie po to, by zwiększyć popyt wewnętrzny w Polsce. Rząd również ma pośredni wpływ na prywatne inwestycje. Powinniśmy ułatwiać i zachęcać inwestorów – również zagranicznych do wykładania pieniędzy u nas.

Obawiam się, że premier Donald Tusk nie ma dobrych pomysłów na poprawę sytuacji, a jeżeli już jakieś decyzje są podejmowane, to jest to bardzo powolny proces. Minister Rostowski ogląda każdy grosz ze wszystkich stron, podczas, gdy potrzeba nam szybkich akcji, żeby odwrócić ten trend recesyjny.

Wielka szkoda dla Polski, że mamy taki zastój w polityce gospodarczej – opinia publiczna zajmuje się marginalnymi sprawami, więc nie ma presji na władze, by dokonali poważniejsze reformy. Również wewnętrzna niepewność w PO oraz PSL sprawia, że politycy zajmują się głównie sami sobą, zamiast wziąć się do pracy nad poważnymi sprawami.

Wymóg inwestycyjny

Warto oglądać telewizję, chociażby po to by, dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Niedawno, w programie Premierzy w Polsat News prof. Andrzej Blikle przypomniał, że na kontach prywatnych przedsiębiorców w Polsce leży odłogiem ponad 200mld. złotych. Ta niebagatelna suma pieniędzy marnuje się, podczas gdy dużą część z nich można by przeznaczyć na inwestycje.

Przedsiębiorcy boją się inwestować swoje pieniądze głównie z powodu kryzysu i warto znaleźć sposób na aktywizację. Po usunięciu PIT i CIT – można o tym poczytać więcej w projekcie, należy wprowadzić „wymóg inwestycyjny”.

Wymóg ten zobowiązywałby wszystkie firmy odprowadzające VAT, czyli tzw. Vatowców (z rocznymi obrotami powyżej 150tys. zł lub zgłoszone jako płatnicy przez właściciela) do inwestycji 30-50% (wartości czysto poglądowe) ze zwrotu podatkowego, jaki otrzymają. Jak już wspomniałem owe procenty są tylko poglądowymi wartościami, ponieważ potrzeba dogłębnych analiz problemu, żeby ustalić sensowny poziom.

Połączenie tego „wymogu inwestycyjnego” z usunięciem dochodowego byłoby idealnym rozwiązaniem na przyciągniecie wielkich firm i ich właścicieli, uciekających od wysokich podatków i nakłonienie ich na inwestycje. To są sumy inwestycji rzędu setek miliardów rocznie. Warto również wspomnieć, że należy ustanowić pewien pułap pieniędzy, które powinny być przeznaczone na zatrudnienie pracowników, co zapewniłoby znaczące zmniejszenie bezrobocia, chociaż i bez tego znalazłoby się wiele nowych miejsc pracy w Polsce.

Sposób wyliczania pieniędzy, które muszą być inwestycjami również jest bardzo proste i nie wymaga wypełniania żadnych dodatkowych dokumentów oraz nie przysporzy konieczności zatrudniania wielu urzędników. Również, zaletą jest to, że wiele mikroprzedsiębiorstw nie-vatowców nie będzie obciążane koniecznością wykładania i tak nielicznych pieniędzy na inwestycje, co ułatwi ich działalność i nie będzie stwarzać ryzyka utraty płynności.

Rosyjska ruletka

Stosunki Rosji z „krajami zachodu” nigdy nie był dobre, w tych relacjach zawsze panuje napięcie i niepokój. Od jakiegoś czasu co rusz słychać o jakichś aresztowanych agentach FBI przez służby rosyjskie i o wielu dziwnych sprawach, jakie mają związek z Rosją. My, Polacy najbardziej powinniśmy się jednak skupić na zamiarach Rosji w stosunku do Polski.

Ostatnim dziwnym wydarzeniem był wyjazd przedstawicieli Państwowej Komisji Wyborczej do Rosji, i to na szkolenie w sprawie organizacji wyborów. Miało to być spotkanie naukowe w celu wymiany poglądów i doświadczeń, tylko pytanie jakie to miały być doświadczenia? Rosja nie jest dobrym przykładem kraju praworządności i demokracji, a niejasności w sprawie wielu wyborów do dziś są niewytłumaczone. Rosyjska opozycja mówi, że Polacy od Rosjan mogą się co najwyżej nauczyć jak oszukiwać przy wyborach.

Również nie tak dawno Rosja oświadczyła, że złapała polskiego szpiega w Mołdawii, a konkretnie w regionie Naddniestrza.

W poniedziałek w rejonie miejscowości Cobasna, gdzie znajdują się nasze magazyny z amunicją, zatrzymano dwóch oficerów z Wielkiej Brytanii i Polski, którzy prowadzili działalność wywiadowczą pod przykrywką OBWE

To słowa gen. płk Walerija Jewniewicza, doradcy ministra obrony Rosji.

Jeszcze wcześniej pojawiła się sprawa Jamału 2 i niesławnego memorandum – ta sprawa doprowadziła przecież nawet do zmian w rządzie. Pogorszyły się też nasze stosunki z Ukrainą. Nie można też zapominać o ciągłych sporach o wrak Tu-154M, który ciągle leży poćwiartowany na terenie Rosji.

Jak widać rosyjska dyplomacja i służby nie próżnują i ciągle wychodzą z coraz to nowymi pomysłami i gierkami ze stroną polską. Pogrywają sobie nami jak lalką, a rząd nie stara się nic z tym zrobić – nie powinniśmy sobie pozwalać na ciągłe ośmieszanie przez Rosjan i stosownie zareagować. Niestety my nie dajemy żadnej odpowiedzi na imperialistyczną politykę Putina i jego ludzi, po raz kolejny obnażając słabość polskiej polityki zagranicznej.

Politykom brak idei!

Wszystkie partie polityczne mają wypisane swoje cele ideologiczne, jednak to co na papierze nie zawsze pokrywa się z realiami. Zarówno SLD, PiS, jak i PO miały swój czas i jak widać, z czasem coraz trudniej przychodzi politykom wypełnianie obietnic – zarówno tych ideologicznych, jak i programowych.

Po wygraniu wyborów, z roku na rok partie polityczne coraz szybciej jałowieją i to właśnie teraz dzieje się z Platformą Obywatelską. W 2007r, przed wyborami pojawiło się tyle pięknych haseł jak np. „By żyło się lepiej”. Oczywiście nastał światowy kryzys i nie można za wszystko obwiniać PO, ale było i nadal jest wiele możliwości wprowadzenia zmian, a rząd nie kwapi się zanadto do tego.

Jednym z ich postulatów było wprowadzenie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych i o ile do senatu wybory prowadzone są już w systemie JOW, o tyle nie zanosi się na zmiany w sejmowej ordynacji wyborczej. Pomimo, że zarówno PO, jak i PiS – dwie największe partie polityczne są za nowym systemem nic się nie dzieje.

PSL i SLD sprzeciwiają się temu pomysłowi. Teoretycznie lewicowa partia jak SLD powinna być rękami i nogami za, no ale…
Również teoretycznie, gdyby wybory w 2011r. odbyły się w systemie JOW, to:

PO miałaby dziś 306 posłów (66,5 proc. miejsc), a PiS – 151 (32,9 proc.). PSL zdobyłby tylko 3 mandaty (0,6 proc.). Innych partii nie byłoby w Sejmie – wynika z symulacji opublikowanej w nowym numerze „Polityki”.

I wszystko jasne – za wszystkimi decyzjami nie stoją żadne idee, lecz czysta kalkulacja wyborcza. Niby to nic nowego, ponieważ taka jest nasza polityka – pytanie, czy powinna taka być. Gdzież są ci dawni wielcy i charyzmatyczni przywódcy jak chociażby Józef Piłsudski w Polsce, czy niedawno zmarła Margaret Thatcher z Wielkiej Brytanii. Oboje mieli wady i popełniali spore błędy, ale koniec końców udało im się poprawić sytuację rodaków. Czy naprawdę niema nikogo, kto czyniłby dobrze dla polski nie patrząc na słupki?

Tacy ludzie istnieją, ale nie mogą się przedrzeć przez betonowe okowy polityków i wielkie interesy korporacji.

To się jednak wkrótce zmieni!

Serafin nie taki święty

Pomimo, iż serafin to według terminologii biblijnej anioł, to nasz Serafin Władysław nie jest taki święty. Ostatnio okazało się, że miał defraudować unijne pieniądze na szeroką skalę. Przez prywatne konto prezesa krajowego związku rolników, kółek i organizacji rolniczych podobno przepłynęło aż 3 miliony złotych.

Całą sprawę ujawnił Wiktor Szmulewicz i już wysłał pismo do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie defraudacji części dotacji i dokonania przelewu w wysokości 176 tys. zł na prywatne konta Serafina. Szef Kółek Rolniczych miał również nie wpłacić składki do COPA, w wysokości 64,3 tys. euro, mimo, że otrzymał dotację na ten cel.

Wcześniejsze kontrole resortu rolnictwa wykazały nieprawidłowości w wykorzystaniu dotacji prze Serafina z zeszłego roku. Zakwestionowano również 25 przelewów z konta dotacyjnego na cele niezwiązane z dotacją, jako niezgodny z umową dotacyjną uznano wydatek ponad 607 tys. zł. W oficjalnym oświadczeniu prezes Władysław Serafin wypiera się wszystkich zarzutów przedstawionych przez Wiktora Szmulewicza, uznając je za bezpodstawne pomówienia.

Serafin jest znany nie tylko z tej sprawy. To on ujawnił słynne taśmy PSL, co prawdopodobnie zrobił to do własnych celów politycznych. W innej sprawie, na początku maja sąd rejonowy w Sieradzu orzekł karę 4 tysięcy zł grzywny dla działacza PSL. Sąd uznał go za winnego wszystkich trzech przedstawionych mu zarzutów: przekroczenia prędkości, jazdy bez dokumentów oraz przywłaszczenia sobie stanowiska, do którego nie miał prawa.

Władysław Serafin, jak widać jest bardzo kontrowersyjną postacią, już raz pojawił się wniosek o wydalenie go z PSL, ale udało mu się wybronić, jednak po ostatniej aferze bardzo realne wydaje się jego wyrzucenie dyscyplinarne. Wśród Ludowców panuje napięta atmosfera – po odejściu Pawlaka od władzy pojawiły się silne tarcia i walka o wpływy. Ciekawe co jeszcze usłyszymy o PSL w najbliższych dniach.

Reforma Sądów

Polskim sądom potrzebna jest znacząca reorganizacja. Sprawy ciągną się nierzadko przez kilkanaście lat i dłużej, akta zajmują setki stron. Mało kto, po przeczytaniu prawniczej powieści i po wielu latach rozpraw byłby w stanie orzec sprawiedliwy wyrok. Również system zarządzania poszczególnymi sądami powinien ulec zmianie. I tak sędziów jest zbyt mało, więc po co dodatkowo rozbudowywać biurokrację.

Zacznijmy temat od skrócenia długości procesów sądowych. Sądzę, że odpowiednim rozwiązaniem na szybsze orzekanie jest przeprowadzanie rozpraw z dnia na dzień, tzn. Na przykład w sprawie kradzieży pierwsza rozprawa rozpocznie się 1 maja i ten sam sąd będzie się zajmował tą samą sprawą do czasu jej rozwiązania – co nie znaczy, że innymi też nie może się zająć. W ten sposób wydłuży się okres oczekiwania na rozpoczęcie procesu, ale gdy już do tego dojdzie, to w szybki sposób zostanie on rozwiązany. Wyeliminujemy też potrzebę przypominania sobie akt przez sędziów, co na pewno przyczyni się do lepszej znajomości sędziów i do ogłoszenia lepszego, sprawiedliwego wyroku.

Następną sprawą jest system zarządzania poszczególnymi jednostkami terenowymi. Nie tak dawno rząd próbował podjąć się takiej reformy, ale zostali zakrzyczani przez inne partie, nawet w rządzie był rozłam i tylko PO była za. Z tego co wiem, to nie było większych problemów w związku z tą reformą, więc po części niezrozumiała dla mnie jest taka postawa – być może sam fakt ominięcia sejmu i przeprowadzenia reformy na poziomie ministerialnej tak wszystkich zbulwersowało.

Uproszczanie systemu zawsze jest dobre, ale dewaluacja wartości sądów rejonowych podnosiła ryzyko usunięcia jednej z instancji, co nie jest dobrym rozwiązaniem. Sądy rejonowe powinny zostać rejonowymi – z prawnego punktu widzenia, lecz kierownictwo powinno być zredukowane i przeprowadzone z sądów okręgowych.

Trzecią sprawą jest małą ilość sędziów i powoływanie ludzi z niezbyt dużym doświadczeniem. Żeby zwiększyć doświadczenie oraz ilość potencjalnych przyszłych sędziów powinniśmy zwiększyć liczbę asystentów sędziowskich – nie dość, że w większym stopniu pomagaliby sędziom, to zdobywaliby tak bardzo potrzebne doświadczenie.

PSL wiecznie żywy

popPSL rządziło, rządzi i prawdopodobnie będzie rządziło w Polsce. W ostatnim sondażu CBOS-u PiS ma 26% poparcie, PO 23%, daleko za tą dwójką jest SLD z wynikiem 9%, a najmniejsze poparcie, które mieści się ponad progiem wyborczym posiada być może najważniejsza partia w sejmie, jaką jest PSL.

Polskie Stronnictwo Ludowe pomimo takiego niskiego wyniku jest w dogodnej sytuacji. Niezależnie od tego, kto wygra wybory najpewniej będzie w rządzie. Wszystko wskazuje na to, że tendencja spadkowa w Platformie będzie trwać – o ile PiS nie wyskoczy z jakimś fatalnym pomysłem, ponieważ nawet mówienie o zamachu w smoleńsku już nie tak bardzo „odstrasza” wyborców. Gdyby PiS wygrał wybory, to tym jednym jedynym kandydatem na koalicjanta jest PSL. Kłopotem dla Prawa i Sprawiedliwości byłoby niedostanie się Ludowców do sejmu – w takiej sytuacji mielibyśmy przyspieszone wybory.

Jeżeli jednak Platformie uda się wygrać wybory parlamentarne, to nie sądzę, żeby byli chętni do zmiany sojusznika. Zawsze w odwodzie pozostaje SLD, ale to byłaby bardzo trudna koalicja. Ruch Palikota prawdopodobnie nie wejdzie do sejmu po raz drugi, więc oni też odpadają. Także POPIS absolutnie nie wchodzi w grę, a przynajmniej przy obecnym kierownictwie partii, ponieważ być może, gdyby Tusk i Kaczyński jakimś cudem odeszli pojawiłaby się jakaś nowa szansa na porozumienie.

PSL byliby w dość dobrej sytuacji nawet gdyby SLD osiągnęło najwyższy wynik w wyborach. Obie partie pomimo różnic światopoglądowych wydają się na dość „przyjacielsko” nastawione do siebie. W przypadku wygranej Sojuszu w grę wchodziłaby jeszcze platforma, ale bardziej prawdopodobna wydaje się koalicja z PSL – z powodów wizerunkowych Lewica raczej nie byłaby chętna na wiązanie się z Platformą.

W obecnej sytuacji dla PLS-u są dwa zagrożenia, po pierwsze to dojście jakiejś partii do poziomu poparcia, które dawałoby możliwość samodzielnego rządzenia – w obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej, czyli „realnej” recesji i pogarszanie się nastrojów wyborców wydaje się, że PiS teoretycznie mógłby to osiągnąć. Drugim zaś problemem jest możliwość nie wejścia do sejmu. W ostatnich sondażach Stronnictwo Ludowe balansuje na granicy 5% i zawsze jest ryzyko, że przed wyborami nie uda im się na tyle zmobilizować swojego elektoratu, by poszli na wybory.

Na razie jednak Ludowcy są niczym Lenin – wiecznie żywi.

Co sądzicie?

Własność intelektualna

Czternastego maja swoją działalność rozpoczęła organizacja „Kreatywna Polska”, która ma na celu dodatkowe zwiększenie ochrony praw autorskich. W moim mniemaniu powinno być wręcz odwrotnie i sądzę, że ta organizacja ma na celu ochronę interesów jej członków, nie myśląc o całym społeczeństwie.

Doświadczenia z Francji pokazały definitywnie, że zwiększenie rygorów dotyczących ochrony praw autorskich nikomu nie wyszło na dobre. Po wprowadzeniu w życie ostrych kar i przestrzeganiu ich wypełniania przez władze sprzedaż płyt spadła o kilka procent. Wydawać by się mogło, że sprzedaż powinna wzrosnąć, jednak z kilku względów jest odwrotnie.

Po pierwsze, to gdy ktoś ściągnie jakąś grę lub płytę muzyczną to w przyszłości, jeżeli coś mu się spodobało, to kupi tę płytę. Po drugie, jeżeli ktoś ma pieniądze, to kupi sobie tę grę w sklepie, natomiast jeżeli nie ma za co, to i takiej nie kupi, więc gdy sobie ściągnie, to twórca nie będzie miał żadnej straty, a nawet wręcz przeciwnie, ponieważ, gdy gra będzie fajna, to ta osoba wypromuje ją wśród znajomych.

Przechodząc do konkretów – własność intelektualna to zbiorcze określenie grupy monopoli prawnych, obejmujące niektóre dobra niematerialne (prawo autorskie) oraz niektóre własności przemysłowe (patenty oraz znaki towarowe). Znaki towarowe powinny pozostać w takiej sytuacji, jak teraz, ale prawa autorskie i patenty zdecydowanie są nadużywane.

Nie wchodząc zanadto w szczegóły prawa autorskie obowiązują 50 lub 70 lat np. od śmierci autora, ale nie tylko. Uważam, że to jest kompletna przesada. Prawa autorskie mają chronić autora, tak więc czemu działają jeszcze przez 70 lat po jego śmierci. Zarabiają na tym głównie wielkie koncerny, a nie rodzina autora.

Jeżeli zaś chodzi o patent, to jest ważny pod warunkiem terminowego uiszczania odpowiednich opłat okresowych, których wysokość rośnie zwykle wykładniczo z czasem. W Polsce, patent jest ważny maksymalnie przez 20 lat od daty zgłoszenia wynalazku, po czym wygasa, a wynalazek przechodzi do tzw. domeny publicznej. Dwadzieścia lat, to mniej niż siedemdziesiąt, ale też to bardzo długo. Przez taki długi okres ochrony wstrzymuje się rozwój gospodarki i technologii.

Prawa o ochronie własności intelektualnej nie przystają do wolnorynkowych zasad XXI wieku.

Po pierwsze – generalnie zgadzam się z Partią Piratów, która popiera legalizację wolnej wymiany plików w celach niekomercyjnych, z małymi wyjątkami. Taka wolna wymiana mogłaby obowiązywać dopiero po roku od opublikowania danej treści. Ta wymiana dotyczyć powinna plików objętych prawami autorskimi, a nie opatentowanych rozwiązań. Owe prawa całkowicie traciłyby swoją „moc” po 20-tu latach.

W kwestii patentów uważam zaś, że ochrona przez 10 lat byłaby całkowicie odpowiednia – dawałaby odpowiednie zyski twórcy, a nie spowolniałaby zanadto rozwoju nowych technologii, co jest bardzo potrzebne w gospodarce XXI wieku.

Koniec „dobrej” polityki

We wrześniu ubiegłego roku mogliśmy zauważyć złagodzenie oblicza polityki. Jesienią pojawiło się wiele projektów reform, były debaty na temat problemów i potrzeb polskiej gospodarki i praktycznie wszystkich dziedzin życia. Zarówno prawica, jak i lewica przedstawiały wiele merytorycznych opinii, co prognozowało na poprawę jakości w polityce. Wszystko, co dobre jednak szybko się kończy.

Skończył się projekt Gliński i skończyła się merytoryczna dyskusja. Polską scenę polityczną zdominowała sprawa smoleńska i ostry język PiSu w tej kwestii oraz wybryki Jarosława Gowina i roszady Tuska w rządzie.

Prawdy o polskich politykach można się dowiedzieć w tedy, gdy nie wiedzą, że inni słyszą. Dobrym przykładem są ostatnie słowa posła PO Zbigniewa Rynasiewicza „Ten Borowiak ku…s podniesie łapę czy przyp…lić?”. Nie twierdzę, że wszyscy, ale wielu polityków jest po prostu wredna, egoistyczna i mściwa. Niestety bywa tak, że „ciemny lud wszystko kupi”.

Niedługo odbędą wybory do Europarlamentu, a także w 2014/15 samorządowe, prezydenckie i parlamentarne – będzie to niespotykana kumulacja i z całą pewnością ponownie zaobserwujemy zmianę oblicza polityków. Wszyscy będą udawać, że są piękni i przyjemni. Pojawi się również mnóstwo pomysłów na poprawę polski, jednak jak pokazały rządy PO i PSL prawdopodobnie niewiele z tych wszystkich zapowiedzi będzie wprowadzonych w życie.

Jeżeli nie pojawi się jakaś całkiem nowa siła polityczna, to będziemy oglądali tę szopkę po raz kolejny.