31. Reforma systemu więziennictwa


Ostatnio wpadłem na ciekawy pomysł, który mógłby przynieść budżetowi naszego kraju sporo oszczędności. Jest to 31 punkt mojego projektu.

Oto te zmiany kilka zmian.

Więcej elektronicznych dozorów. Jeżeli osoba jest skazana za drobne przestępstwa na karę więzienia niech ją odbywa w tzw. „elektronicznej obroży”. Taki więzień kosztuje państwo zdecydowanie mniej aniżeli gdyby on przebywał w więzieniu. Do tej pory bardzo mało jest przypadków elektronicznych dozorów w Polsce, trzeba to zmienić.

Niech więzień zarabia na siebie. Dlaczego nie można by wysłać więźnia do pracy, oczywiście pod odpowiednim nadzorem, zarówno elektronicznym jak i odpowiednich służb. Taki więzień to brzydko mówiąc „tania siła robocza”. Do tego potrzebna jest klasyfikacja owych więźniów, przecież nie można wysyłać seryjnego mordercy do fabryki. Praca dla więźniów obejmowałaby zarówno tych, którzy są w więzieniu jak i tych, którzy są na elektronicznym dozorze.

Szkolenia dla więźniów. Dzięki temu więzień, nie tylko będzie miał jakieś perspektywy po wyjściu z więzienia, ale także będzie mógł wykorzystać tą wiedzę jeszcze podczas pobytu w więzieniu. Więzień taki będzie mógł pracować niejako w swoim zwodzie.

Praca dla byłych więźniów. Ogólnie wiadomym jest, że mało kto odważy się zatrudnić kogoś, kto odbywał karę więzienia, dlatego państwo powinno zapewnić im prace. To zarówno powstrzymywałoby owe osoby od powrotu na ścieżkę zbrodni, ale także po raz kolejny te osoby mogły by być po części „tanią siłą roboczą”.

6 uwag do wpisu “31. Reforma systemu więziennictwa

  1. Otóż drogi kolego, to o czym piszesz np. praca czy szkolenia dla skazanych odbywa się cały czas. Przede wszystkim sam skazany winien wyjść z taką inicjatywą (znam kilku, którzy takie szkolenia odbywali). Druga sprawa, to fakt, że tak naprawdę te szkolenia czy praca o których piszesz, to zwykła ściema. Coś robione na pokaz. Więzień przez to udowadnia, że program resocjalizacji działa w jego przypadku, jak należy. Piszesz rzeczy zupełnie oczywiste, takie które mają już zastosowanie, ale nie zauważasz jednego problemu. Nikt nikogo pod przymusem do pracy, czy na szkolenie nie wyśle. Inicjatywa musi wyjść od dwóch stron.

    Odpowiedz
  2. Przeciwnie, można wysłać kogoś przymusowo na szkolenie – przykład szkoła :). tylko niewielka część osób, objętych przymusem chodzenia do szkoły nie robi tego, bo poniosą konsekwencje.
    Podobnie było w PRL jeśli chodzi o prace, więc można kogoś przymusowo wysłać do pracy czy do szkoły.
    Poza tym można zastosować metodę kija i marchewki 🙂 .

    Odpowiedz
  3. Szkoła od osiągnięcia pełnoletności przymusowa nie jest. Poniżej tego wieku, za osobę niepełnoletnią decydują rodzice lub opiekunowie prawni, dlatego też nie pisz takich bzdur. Tak w ogóle co Ty porównujesz? PRL do demokracji? Zauważ, że również więźniowie mają swoje prawa z których mogą (i potrafią) korzystać. Nie są, nie byli i wątpię, aby zostali mięsem armatnim, którym może rządzić państwo. Jeśli coś podobnego miałoby miejsce, to równie dobrze można by zastosować to do większości lub wszystkich obywateli danego kraju. Metoda kija i marchewki tak? Dla kolesia, który garuje od 10 lat i jest gitem? Ośmieszasz się trochę, bo zwyczajnie nie znasz ich zwyczajów. Tak jak napisałem w powyższym komentarzu, jeśli już zaczną to robić, to tylko i wyłącznie po to, aby pokazać, że niby system resocjalizacji działa i dzięki temu uzyskać przedterminowe zwolnienie. Słowa poparte przykładem znajomego, który karę odbywał i dzięki takim zagraniom sąd zdecydował się na zastosowanie „zawiasów”.

    Odpowiedz
  4. Tak, tylko, że jak rodzic zdecyduje, to chyba jednak jest przymus. A co ma piernik do wiatraka, ja tylko porównałem to do PRL, żeby pokazać, ze jednak można. Ja właśnie chcę im dać perspektywy, poprzez danie im pracy także jak wyjdą z więzienia. Mówisz, że to ja traktuje ich jak „mięso armatnie”, tylko że to Ty generalizujesz i opisujesz ich jako „kolesia, który garuje od 10 lat i jest gitem”, piszesz, że oni pracują tylko i wyłącznie dla picu, więc kto tu mówi o nich źle. ja bynajmniej chcę pomóc zarówno Im jak i państwu, czyli nam wszystkim.

    Odpowiedz
  5. Nie jest przymusem, bo zwyczajnie zdobywasz w tym momencie wiedzę, która być może kiedyś zaowocuje w przyszłości. Czy każdy chce być debilem? Boże. Przymusem, to może być praca za, którą nie dostajesz pieniędzy, a ktoś przyłożył Ci lufę do głowy i kazał tyrać po 12h dziennie.
    Coś mi się wydaje, że jednak PRL jest dość kiepskim przykładem i stawianie go, jako wzorzec w jakiejkolwiek dziedzinie jest zwyczajnie głupie.
    Dawanie komuś pracy, jak wyjdzie z więzienia? Ok, a co w takim wypadku mają zrobić studenci, którzy skończyli dajmy na to informatykę z programowaniem i nie ma dla nich perspektyw? Czy nie będą czuli się wyruchani przez państwo, bo jakiś tam koleś, który kroił ludzi na ulicy dostał pracę, a student nie?
    O kim mówię źle? Bo nigdzie nie zauważyłem, gdzie nazwałem ich np. nierobami, którzy woleli kraść. Widzisz, cały problem z tym Twoim zabawnym „pomysłem” polega na tym, że jest zwyczajnie nierealny. Zapisz sobie to słowo, bo można je spokojnie przypisać do większość steku bzdur, który tutaj wypisujesz. Nie da się uleczyć systemu ot tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie da się stworzyć miliona miejsc pracy, bo zwyczajnie potrzebne są do tego pieniądze, a niestety nasze państwo (tak mi się wydaje, nie żebym się znał) ma zdecydowanie ważniejsze wydatki. Reformy, to przede wszystkim mozolny proces. Tworzenie wszystkich zapisów prawnych, to nie tylko jakieś śmieszne wywody. Większość tego co tu piszesz można podważyć ot tak bez, większego wysiłku.

    Odpowiedz
  6. Więźniowie jednak mają trochę mniejsze perspektywy niż studenci. Wszystko można od tak podważyć, jeśli się tylko chce, tylko, czy to ma sens? Nie mówiłem nigdzie, że mają pracować po 12 godzin, mają pracować po 8 godzin 6 dni w tygodniu. Te osoby mogą się szkolić w jakiejś dziedzinie chociażby po to, żeby nie pracować np. w kamieniołomie, tylko w jakiejś lżejszej pracy.

    Stworzenie miejsc pracy dla miliona ludzi nie jest tylko wydatkiem, jest inwestycją, tak jak każdy inwestor tworzy miejsca pracy dla innych, żeby zarobić tak samo powinno robić państwo. Potem można te stworzone państwowe firmy częściowo sprywatyzować i straty, które się pojawią na początku przerodzą się w zyski.

    Nie lubię się kłócić, dlatego przepraszam Cię, że powiedziałem, że mówisz o tych ludziach źle, jednakże proszę Ciebie, abyś zaprzestał używać wulgarnych słów. To nie jest miejsce na takie słownictwo, ponieważ to uwłacza kulturze. Bardzo Cię też proszę, abyś trochę spokojniej reagował i nie mieszał w to Boga.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz