Francja zainterwieniuje w Syrii?

Minister spraw Zagranicznych Francjii Laurent Fabius podczas wywiadu „Jeśli Rada Bezpieczeństwa ONZ nie będzie w stanie podjąć decyzji w sprawie domniemanego ataku z użyciem gazu bojowego w Syrii, decyzje będą podjęte w inny sposób” Zaznaczył jednak, że „nie ma mowy o wysyłaniu wojsk lądowych” – czy to oznacza powtórkę z Libii?

Po nadzwyczajnym spotkaniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie użycia gazu bojowego (prawdopodobnie sarinu) w Syrii nie ma stanowczego działania. Rada wyraziła „głębokie zaniepokojenie” wieściami o ataku i oświadczyła, że sprawę trzeba wyjaśnić, jednak w tym celu nie zostały poczynione żadne kroki. Rosja i Chiny skutecznie blokują wszelkie próby ostrzejszej reakcji wobec reżimu Asada.

Szef francuskiego MSZ skrytykował blokadę Rosji – powiedział, że „Rosjanie muszą wziąć odpowiedzialność … Wszyscy członkowie RB ONZ mówili, że nie można używać broni chemicznej i podpisali międzynarodowe porozumienie, zabraniające jej wykorzystania, także Rosja”.

Być może Francja zrobi podobnie jak w przypadku Libii – kiedy to dla pomocy rebeliantom wysłali swoje lotnictwo, które startowało z lotniskowca atomowego Charles de Gaulle. Została wtedy utworzona strefa zakazu lotów, a ponadto samoloty często atakowały siły naziemne dyktatora.

Jedno jest pewne – coś trzeba zrobić! Dotychczasowe apele ONZ nic nie dają i tak naprawdę od samego początku było wiadomo, że na nic się one zdadzą. jeżeli doniesienia o użyciu sarinu przez siły rządowe się potwierdzą konieczne będą znacznie drastyczniejsze kroki.