Piruet premiera


Premier Tusk ogłosił ogromne zmiany w składzie rady ministrów. Mamy nawet nowego wicepremiera oraz jedno ministerstwo mniej. Przemiana znacznie większa niż oczekiwano, ale czy przyniesie realną zmianę? Odpowiedź brzmi: prawdopodobnie nie. Jedną z ważniejszych zmian jest połączenie resortów, a mianowicie ministerstwa transportu oraz rozwoju regionalnego – kierownictwo nowym ministerstwem obejmie Pani wicepremier Elżbieta Bieńkowska.

Kolejną istotną zmianą jest odwołania wicepremiera i ministra finansów Jana Rostowskiego, zastąpi go Mateusz Szczurek – dość młody, acz mimo to wydaję się, że jest kompetentny. Wcześniej był głównym ekonomistą ING Group na Europę Środkową i Wschodnią.

Dlaczego jednak te zmiany nic nie wniosą? Dlatego, że u sterów nadal jest ta sama osoba. Ministrowie kierują się polityką premiera, a ta raczej radykalnie się nie zmieni. To, co może się zmienić, to wydajność pracy w ministerstwach, a w szczególności w ministerstwie finansów, dzięki odejściu „zmęczonego” Rostowskiego.

Można powiedzieć, że „oczywistą oczywistością” jest to, że ten manewr jest ukierunkowany na wyborców, którzy to ostatnio nie darzą Platformy rekordowym poparciem. Reakcja opozycji na te zmiany jest tak samo przewidywalna, a mianowicie ostra krytyka premiera i nowych członków rządu.

To już kolejne przetasowanie, które przyspiesza „piruet” premiera. Donald Tusk regularnie przeprowadza swoiste czystki, albo żeby poprawić swój wizerunek, albo usunąć lub zmarginalizować przeciwników wewnątrz partii. Coraz szybciej kręcąc się wokół własnej osi traci pole manewru, aż w pewnym momencie musi wykonać zakończenie. Jeśli o tym zapomni, to zamiast zakończyć karierę z klasą może wylądować bardzo twardo i zostać sam na lodzie.

Dodaj komentarz