Konflikt o bombę trwa

Prokuratura na konferencji prasowej przedstawiła raport biegłych, którzy pracują w celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Raport odnosił się, do rzekomego wykrycia materiałów wybuchowych na pokładzie Tu154-M. Panowie prokuratorzy powiedzieli, że wykryto kilka substancji – które wcześniej zostały zinterpretowane jako tzw. „TNT”, czyli trotyl.

Co prawda te substancje mogą być składnikiem bomby, ale jak powiedział pirotechnik – jeden z pierwszych komentatorów konferencji to są tzw. stabilizatory, wykorzystywane również przy produkcji tworzyw sztucznych. Jak zwykle nic nie jest potwierdzone, ani nie jest wykluczone, a mam wrażenie, że cała sytuacja tylko zaogni konflikt w sprawie smoleńskiej.

Wcześniej Mecenas Stefan Hambura – pełnomocnik rodzin smoleńskich ogłosił chęć odsunięcia od prowadzenia śledztwa smoleńskiego wszystkich sześciu prokuratorów, którzy byli w Rosji tuż po katastrofie. Złożył już stosowny wniosek w tej sprawie do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

Sytuacja polityczna nie poprawiła się ani trochę po przedstawieniu tego raportu, po części jest to wina prokuratury, która pozostawiła wiele tajemnic przed dziennikarzami, ale nie tylko. Trudno było sądzić, że Antoni Macierewicz i PiS zmienią zdanie w tej sprawie – dalej sądzą, że dopiero nowy rząd będzie w stanie wszystko wyjaśnić.

Teraz pozostaje czekać na ostateczną opinię biegłych w sprawie ewentualnych śladów ładunków wybuchowych – dopóki nie będziemy mieli jednoznacznej opinii na ten temat nie powinniśmy ferować wyroków. Najbardziej trapiące jest to, że cała sprawa wyraźnie dzieli społeczeństwo, a to wszystko przez polityków podsycających konflikt i robiących swoją politykę „na trupach”.

Gowin kontratakuje

Były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin oficjalnie potwierdził swoją kandydaturę w wyborach wewnętrznych na szefa Platformy, a przy tym chęć zostania premierem. Na konferencji prasowej delikatnie, ale stanowczo zaatakował premiera Donalda Tuska – porównując go do kapitana zespołu, który złapał zadyszkę i musi zostać zmieniony.

Gowin zauważa, że PO zboczyła ze swojej pierwotnej ścieżki. Powiedział, że nie zgadza się na skręt w lewo – w kierunku socjalliberalizmu i ma zamiar przywrócić Platformie centroprawicowe poglądy. Zaznaczył, że w partii potrzebna jest świeżość i nowe ambicje, w tym trudnym dla niej okresie.

Wiele zostało powiedziane na tej konferencji, ale czy jest realna szansa na wprowadzenie tego w życie – moim zdaniem na razie nie. Pomimo spadającego poparcia dla PO i zaufania do premiera, to on na razie jest najsilniejszym graczem w PO. Do wyborów jednak jeszcze sporo czasu i wiele może się zmienić – ważną kwestią w tej sprawie jest stosunek „szefa” lewicowego skrzydła PO Grzegorza Schetyny.

Od dłuższego czasu Schetyna stara się umocnić swoją pozycję, nie tyle wśród opinii publicznej, co wewnątrz partii. Według mnie jest w stanie realnie zagrozić Tuskowi. Gdyby on razem z Gowinem stanęli w tych wyborach, to każdy z nich – jeden z lewej, a drugi z prawej zabraliby znaczącą ilość poparcia Tuskowi i przez co jest możliwość zmiany u sterów Platformy.

Wszystko jednak zależy od zewnętrznej sytuacji i sondażów – jeżeli tendencja spadkowa będzie trwać, to sądzę, że Tusk jest poważnie zagrożony od wewnątrz. W ostatnim sondażu Homo Homini z 26 czerwca PO nieznacznie się umocniła (o jeden procent), a PiS stoi w miejscu, ale to może być efekt wystąpienia Rostowskiego, które mogło przywrócić wiarę części wyborców platformy – jednak to nie będzie trwać wiecznie.