Porażka prokuratury

Ryszard Bogucki i Andrzej Z. pseudonim Słowik – jedni z głównych podejrzanych w sprawie zabójstwa generała Marka Papały zostali uniewinnieni. Sąd Okręgowy w Warszawie ostro skrytykował prokuraturę artykułując, że przedstawiła wyrywkowe i „niespójne” dowody. Wartość niektórych dowodów miała zostać przeceniona, niektóre wręcz były wątpliwe i niejasne, a prokuratura nie poczyniła odpowiednich kroków wyjaśniających. W ocenie sądu „dowody w tej sprawie są kruchymi, porozrzucanymi ogniwami, które prokurator jedynie w swoim przekonaniu scali w mocny łańcuch”

Bogucki był oskarżony o obserwowanie miejsca zbrodni oraz nakłanianie do zabójstwa, „Słowik” – tylko o nakłanianie do zabójstwa, pierwszy miał proponować 100 tysięcy złoty, a drugi 40 tysięcy. Sąd jednak nie uwierzył dowodom na zarzut nakłaniania do zabójstwa. Sędzia zaznaczył, że nie wie dlaczego zginął gen. Marek Papała, dalej mówi, że „Sytuacja jest jednak porażką organów ścigania i porażką oskarżyciela, który nie przedstawił wystarczających dowodów na winę oskarżonych”.

„Sąd zamienił się więc w organ, który miał zbierać dowody winy oskarżonych, a nie tylko wydać wyrok … Sąd zbierał dowody, które powinien przedstawiać prokurator, a nie przedstawiał, bo nie miał możliwości – dlatego, że jedna jednostka prokuratury nie współpracowała z drugą” – kontynuuje sędzia. To już kolejna poważna porażka prokuratury w ostatnim czasie – po aferze AmberGold oraz po uniewinnieniu wielu członków gangu pruszkowskiego.

Morderczy HAARP

Bez wiedzy ofiar lub ich bliskich, HAARP projektuje fale radiowe o ultra-wysokiej mocy. Fale te działają na tej samej elektronicznej częstotliwości, co truncus encephali lub pień mózgu, selektywnie powodując śmierć pozornie z przyczyn naturalnych – w tym niektóre z tych przyczyn wydają się koronerom jako wylew krwi do mózgu albo atak serca. NATO jest w stanie, w skali globalnej, zdalnie uciszać “sprawców z dewiacyjnymi i wywrotowymi myślami” – takimi słowami wyraził się Edward Snowden.

“Gdy służby wywiadowcze nie biorą pod uwagę zamachu jako optymalnego efektu … oni mogą po prostu spowodować, że ofiary zachowują się w szalony sposób, tak aby ich zdyskredytować. Kiedy byliśmy w tranzycie pomiędzy Hongkongiem i Moskwą, pracownicy WikiLeaks i ja musieliśmy odpierać nieustanne zagrożenie radiowo generowanych morderczych złudzeń.“ – kontynuuje Snowden

Były pracownik CIA i NSA mieszka obecnie w hotelu, na lotnisku Szeremietiewo, twierdzi, że dorywczo urządził swój cały pokój jako funkcjonalną klatkę Faradaya oraz, powiedział że “bez niej, byłby już martwy w momencie, gdy pierwsza jego historia została wydrukowana w The Guardian“. W 2009 roku brat senatora USA – Nick Begich również podobnie określał projekt HAARP jako urządzenie do wpływania na ludzkie emocje.

Świadectwa Edwarda Snowdena są kontrowersyjne i potencjalnie przerażające, ale niestety jak zwykle nie dostajemy pewnych dowodów, a tylko poszlaki mające świadczyć tym programie.

Tragedia Egiptu

Kolejny dzień w Egipcie trwają zamieszki przeciwko wojsku, które obaliło demokratycznie wybranego prezydenta Mursiego. Największe starcia trwają w Kairze, gdzie według różnych źródeł zginęło od 50 do ponad 100 ludzi, a setki jest rannych. To jednak nie jest jedyny poważny problem, kolejnym jest Nil, a konkretnie budowa tamy przez Etiopię, która może nadwątlić siły tej rzeki.

Władze Etiopii wykorzystują zamieszanie u sąsiada, żeby rozpocząć planowaną już od dawna budowę. Jeszcze za prezydentury Mursiego Egipt zagroził, że nie da sobie odebrać wody i „nie wyklucza użycia siły”. Teraz jednak te słowa wydają się niemożliwe do spełnienia, tym bardziej, że dla Etiopii to jest prestiżowa sprawa, ponieważ ta elektrownia ma osiągnąć moc 6 gigawatów, a szacowany koszt budowy wynosi 4,3 miliardów dolarów. Niestety zmniejszy ona ilość wody dopływającej do Egiptu o 18 mld metrów sześciennych rocznie.

Zamieszki, które przeszkadzają w wypracowaniu jednolitego stanowiska niepokoją również USA – sekretarz obrony Chuck Hagel dzwonił w sobotę do generała Abdela Fattaha al-Sisi, z prośbą o uszanowanie prawa obywateli do pokojowych manifestacji. Barack Obama, zaniepokojony poczynaniami wojska wstrzymał dostawę czterech F-16 dla armii w Egipcie.

Wojsko pomimo, że prezydent nie miał poparcia większości nie powinno w żaden sposób ingerować w rząd, przecież Egipcjanie wybrali go w wolnych wyborach i nawet teraz ma kilku-dziesięcioprocentowe poparcie – większe niż Donald Tusk w Polsce.

Niepokorne ptaszki

Posłowie Godson, Żalek i Gowin pomimo dyscypliny partyjnej nie zagłosowali za rządowym projektem zawieszenia jednego z progów ostrożnościowych. Według Gowina zagłosowali „w obronie programu”. Donald Tusk już przed głosowaniem zastrzegł, że jeżeli ci posłowie się nie podporządkują, to poniosą odpowiednią karę – nie przyniosło to skutku. Premier jednak poprosił rzeczniczkę dyscypliny klubu Iwonę Śledzińską-Katarasińską o wstrzymanie się z karaniem do czasu rozstrzygnięcia wyborów wewnętrznych.

Gowin miał chyba nadzieję na zostanie męczennikiem i na fali niechęci do PO ugra coś dla siebie i stworzy jakąś centroprawicową partię między Prawem i Sprawiedliwością, a Platformą. Jeżeli taki jest cel byłego ministra sprawiedliwości, to będzie dalej podgryzał swoją partię i się alienował, a wraz z nim kilku jego popleczników.

Jarosław Gowin przedstawia się jako jedyny sprawiedliwy i ostro walczy z Tuskiem, nie wiadomo, czy ma jakiekolwiek szanse na zdobycie władzy, ponieważ nie ma żadnych sondaży, ale niespodzianki się zdarzają. Dobrym przykładem niespodzianki było zwycięstwo Janusza Piechocińskiego nad Waldemarem Pawlakiem w wewnętrznych wyborach PSL.

Premier traci grunt pod nogami, bo nie dość, że koalicjant raz po raz atakuje, czy to wicepremiera Rostowskiego, czy samego Tuska, to nawet na swoim podwórku nie dzieje się najlepiej. Jedyną dobrą dla niego wiadomością jest zatrzymanie tendencji spadkowej w sondażach, ale to może być po części sprawa sezonu wakacyjnego. To w tym roku lato jest bardzo bogate w wydarzenie polityczne i nie możemy mówić o sezonie ogórkowym.

Tytoniowa prohibicja

Unia Europejska dąży do tytoniowej prohibicji. Pierwszą osobą, która zaproponowała takie rozwiązanie była Avril Doyle – irlandzka europarlamentarzystka w latach 1999-2009. Kilka lat temu powiedziała w jednym z wywiadów, że „w ciągu kilkunastu lat chce doprowadzić do całkowitej delegalizacji tytoniu”. Już teraz europejscy urzędnicy mają wprowadzić zakaz produkcji i sprzedaży tzw. slimów i mentoli. Polska gospodarka może być w tarapatach.

Na akcyzie i eksporcie polski budżet zyskuje ponad 25 miliardów złotych. Nie wiadomo jaką część z tych przychodów stanowi zysk z owych slimów i mentoli, ale na pewno są to ogromne pieniądze, liczone w miliardach.

Ta „prohibicja tytoniowa” w założeniach m na celu zmniejszenie zachorowalności na raka płuc, co może przynieść bardzo dobre efekty, ale to tylko teoria. Te pomysły warto porównać z prohibicją w stanach Zjednoczonych w latach 1919-1933, kiedy to jedynym efektem tej „reformy” był szybki rozwój przestępczości zorganizowanej. Powstawało coraz więcej nielegalnych klubów alkoholowych, szacuje się, że w samym Nowym Jorku mogło istnieć nawet 100 000 takich miejsc!

Rynek z pewnością odpowiednio zareaguje, przez co zarówno produkcja bimbrownicza w Polsce, jak i nielegalny import ze wschodu znacząco się zwiększą i jedynym efektem takiej reformy będzie olbrzymi spadek przychodów w budżecie. Szara strefa powiększy się o kolejnych sprytnych przedsiębiorców.

Nie wiadomo jak na taki pomysł zareagują europarlamentarzyści, obecnie największą zwolenniczką zakazu jest Lindy McAvan, rzekomo związana z trzema wielkimi koncernami farmaceutycznymi. Taka decyzja jednak zanim wejdzie w życie musi przejść przez Radę Unii Europejskiej, Parlament Europejski i przez Komisję Europejską.

Dziwki i narkotyki w PKB

Prostytutki powiększą nasze PKB – w jednym z artykułów w „Dzienniku Gazecie Prawnej” czytamy, że w przyszłym roku wszystkie kraje Unii Europejskiej będą wliczały do dochodu narodowego prostytucję, przemyt oraz produkcję i handel narkotykami. Częściowe dane dotyczące narkotyków, przemytu i prostytucji już są uwzględniane w kilku krajach, m.in. w Wielkiej Brytanii, Czechach, Bułgarii, Estonii, Grecji lub chociażby na Węgrzech.

Unia Europejska nie pozostaje w tyle za Polską i również uprawia kreatywną księgowość – szacuje się, że wliczenie tych nielegalnych działalności do Produktu Krajowego Brutto może przynieść wzrost o nawet 1% (Według DGP w przypadku Polski urośnie on o około 16 mld zł) – wzrost oczywiście czysto statystyczny. Trzeba zaznaczyć, że ta regulacja nie ma na celu legalizacji, czy opodatkowania tych źródeł, a wzięcie ich pod uwagę przy obliczaniu „bogactwa” społeczeństwa.

Również eksperci mają w tej kwestii sceptyczne odczucia, ponieważ jak mierzyć dobrobyt społeczeństwa poprzez ilość sprzedanych narkotyków, czy wynajętych prostytutek. Profesor Ryszard Bugaj sądzi, że nowe regulacje „Będą sprzyjać manipulacjom, szczególnie tam, gdzie statystyka nie jest pod porządnym nadzorem. Nielegalną działalność trudno oszacować” – trudno się z tym nie zgodzić.

Znając zapędy polskich władz będą chciały poprawić sobie statystykę poprzez sztuczne zawyżenie poziomu tych nielegalnych działalności, no i wtedy mogą spełnić się słowa wicepremiera Rostowskiego, że zaczniemy wychodzić z kryzysu … a przynajmniej statystycznie.

„Prywatyzacja” partii politycznych

W niedzielę odbyła się debata w sejmie nad możliwościami finansowania partii politycznych. Zaproszenie do wielu ekspertów wysłała marszałek sejmu Ewa Kopacz. Większość z gości opowiedziało się za obecnym, budżetowym modelem finansowania partii politycznych, podkreślając obawę przed „prywatyzacją” partii politycznych. Pytanie, czy również obecny system nie daje takich możliwości.

Obecnie partie dostają pieniądze z budżetu dzięki subwencjom oraz dotacjom. Dotacja – zwrot nakładów, jakie poniosły na kampanię wyborczą. Dostają je ugrupowania, które przekroczyły 5-procentowy próg wyborczy. Subwencje dostają partie, które w wyborach uzyskały 3 procent głosów w skali kraju. To jednak nie są jedyne źródła i nie wolno o tym zapominać.

Partia może otrzymywać pieniądze od ludzi w postaci nie tylko składek członkowskich, ale też darowizn, spadków oraz zapisów – nie tylko od członków partii. Jedynym „zabezpieczeniem” jest zakaz przyjmowania pieniędzy od osób prawnych, czyli generalnie od korporacji i fundacji. To zabezpieczenie jest śmiesznie łatwe do ominięcia i ktoś, nie rozumiem osób chwalących obecny system finansowania.

W rzeczywistości ta reforma niewiele zmienia – w kwestii możliwości finansowania partii przez biznes, ponieważ bardzo ciężko jest całkowicie wyeliminować takie ryzyko. Teoretycznie, gdyby usunąć możliwość jakiegokolwiek wsparcia finansowego przez osoby nie związane z partią to zjawisko by znikło, ale … Jak ktoś nie da pieniędzy partii, to da „partyjniakom” i żadne zabezpieczenie nie pomoże.

Pokolenia X, Y i Z

Każde kolejne pokolenie różni się od siebie, wynika to z różnych uwarunkowań społecznych, sytuacji gospodarczej, czy politycznej, jak na przykład w Polsce PRL. Te różnice mają ogromny wpływ na każdą dziedzinę życia, ale jedną z ważniejszych jest praca. Będąc pracodawcą, warto się zastanowić nad tym kogo się zatrudnia, ponieważ ludzie z poszczególnych pokoleń mają inny charakter, dążą do innych wartości i inaczej można na nich wpłynąć.

Na początek warto przypomnieć co to jest Generacja X, Y, czy Z.

Generacja X – pokolenie ludzi urodzonych (w Polsce) między 1961 a 1985. X oznaczać ma niewiadomą – ludzi, którzy nie wiedzą, dokąd mają zmierzać, społeczeństwo zagubione w chaosie współczesności, wykreowanych przez modę wzorców, szukające odpowiedzi na trudne pytania i sensu własnej egzystencji. Wyznacznikiem przynależności była tutaj abnegacja, nonszalancki styl i sposób życia. Często są to ludzie wykształceni, pracownicy korporacji.

„Pokolenie milenium”, to połączenie dwóch bardzo podobnych do siebie generacji:

Generacja Y – pokolenie wyżu demograficznego z lat 80. i 90. XX wieku (w Polsce niekiedy – urodzeni po 1986 roku), nazywane jest również „następną generacją” oraz „pokoleniem klapek i iPodów” – „oswoili” nowinki technologiczne i aktywnie korzystają z mediów cyfrowych i technologii cyfrowych i uznawani są za generację zuchwałą, otwartą na nowe wyzwania.

Generacja Z – ludzie urodzeni od ok 1995 i nie znają świata bez internetu, świetnie poruszają się w rzeczywistości wirtualnej i równolegle toczą życie realne i wirtualne. Inna nazwa, to pokolenie C – connect, communicate, change – to trzy przymiotniki, które charakteryzują to pokolenie, są jeszcze bardziej otwarci niż pokolenie Y.

To tyle z czysto socjologicznego punktu widzenia, pora przejść do rynku pracy.

Pokolenie X ceni sobie stabilność, więc ważną kwestią jest unormowany czas pracy, stała umowa oraz 100% zabezpieczenie na przyszłość, są bardzo solidni i z reguły nie przeceniają nadmiernie swoich możliwości. Szef często jest dla nich wielkim autorytetem. Raczej nie zmieniają pracy jeżeli nie ma takiej konieczności – są bardzo lojalni.

Pokolenie Milenium chce pracować, ale nie całe życie – myślą o przyszłości na emeryturze, planują długoterminowo, ale trochę rzadziej niż „X”, chętnie zakładają własny biznes. W pracy oczekując dużej swobody i elastycznego czasu pracy, często zmieniają pracę, jeżeli nadarzy się do tego okazja. Przełożonych traktują praktycznie jak równych sobie pracowników, oczekują dokładnego wyznaczania celów i kontroli. Coraz częściej liczy się możliwość pracy na odległość – głównie przez internet.

Sytuacja w Syrii – USA rozważają atak

Szef połączonych sztabów gen. Martin Dempsey – najwyższym rangą dowódcą sił zbrojnych USA i najważniejszy doradcą prezydenta Obamy do spraw wojskowych ogłosił,że „administracja Baracka Obamy rozważa użycie siły w ogarniętej wojną Syrii”

Generał miał okazję wypowiedzieć się na ten temat, ponieważ w senacie rozważana jest jego reelekcja na stanowisku Przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Mówiąc o Syrii generał określił możliwy atak, jako „uderzenia kinetyczne”, zaznaczając, że „kwestia ta jest omawiana wewnątrz amerykańskich agencji rządowych”. Zastępca Dempsey’a – admirał James Winnefeld całkowicie popiera stanowisko szefa i dodaje, że „Mamy całą gamę możliwości. Jesteśmy gotowi, aby działać”.

Ciekawe co generał Dempsey miał namyśli przez uderzenia kinetyczne – być może to oznacza gotowość do ataku rakietowego na placówki wojskowe, czy zgrupowania armii rządowej. W grę może też wchodzić atak przeprowadzony przez drony. Dla rebeliantów najkorzystniejszą rzeczą byłoby wprowadzenie strefy zakazu lotów, tak jak to było w Libii.

Barack Obama już wcześniej zapowiedział, że jeżeli reżim Baszszara al-Asada użyje broni chemicznej będzie zmuszony do udzielenia pomocy militarnej rebeliantom – tak też się stało. W połowie czerwca prezydent zdecydował, że CIA ma przerzucać do Syrii broń ręczna, jak karabiny, pistolety, amunicja, ale rebeliantom najbardziej potrzebne są rakiety przeciwlotnicze i przeciwpancerne.

W Syrii od kwietnia trwa ofensywa wojsk rządowych, ale wydaje się, że ta, bądź co bądź niewielka pomoc wsparła rebeliantów. O ile jeszcze w czerwcu sytuacja była trudna, o tyle w lipcu rebelianci osiągnęli kilka sukcesów.

Armia rządowa liczy ok 200-250 tysięcy żołnierzy, milicjantów, agentów rządowych oraz wspierający ich Hezbollah.
Siły opozycji liczą 110-160 tysięcy ludzi, w ich skład wchodzi największa frakcja, czyli Wolna armia Syryjska, ale też Syryjska Armia Wyzwoleńcza, Syryjski Front Islamski, Front Obrony Ludności Lewantu, te siły są wspierane przez kurdyjskie Powszechne Jednostki Ochrony.

Tutaj mapa pokazująca sytuację wojenną:

Kolor zielony syryjska opozycja
Kolor żółty Kurdowie
Kolor czerwony siły rządowe