Wojna o wolność słowa

Wszyscy chyba znają historię księdza Lemańskiego i jego „walki” z przełożonymi”, ale może warto przypomnieć jak to się działo od samego początku. Wszystko rozpoczęło się w 2012 roku, kiedy to ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej abp Henryk Hoser ukarał Lemańskiego upomnieniem kanonicznym.

Powodem podjęcia takiej decyzji było, „deprecjonowanie osób i posługi biskupów i kapłanów”, „konfliktowanie lokalnej społeczności”, „naruszenie dóbr osobistych i dobrego imienia”, „podejmowanie decyzji dotyczących parafii bez zgody kompetentnej władzy kościelnej” oraz „brak współpracy z władzami oświatowymi i samorządowymi”, jakich miał dopuścić się duchowny. Jak widać jest to całkiem pokaźna lista przewinień.

Odpowiedzią księdza Lemańskiego było odwołanie się od decyzji biskupa do Kongregacji ds. Duchowieństwa Stolicy Apostolskiej. Abp Hoser jeszcze przed ogłoszeniem stanowiska przez Kongregację pozbawił ks. Lemańskiego misji kanonicznej, czyli prawa nauczania w imieniu Kościoła katolickiego, a konkretnie prowadzenia lekcji religii w szkole.

Po jakimś czasie Kongregacja odrzuciła odwołanie Lemańskiego, który odwołał się do Sygnatury Apostolskiej, ale nawet tam jego prośba została odrzucona, ponieważ w przypadku tego rodzaju kar kościelnych „nie jest wymagana moralna pewność występku, którego należy się obawiać, ale wystarczy w umyśle upominającego trwałe przekonanie o bliskiej okazji do występku”. 24 maja ks. Lemański po raz kolejny otrzymał upomnienie kanoniczne od abp Hosera , ale tym razem również zakaz występów w mediach. Decyzja ta jeszcze nie weszła w życie.

W czerwcu abp Hoser „zaproponował” Lemańskiemu, aby ten dobrowolnie zrezygnował z funkcji proboszcza, zaś 5 lipca wydał dekret odwołujący ks. Lemańskiego z tego urzędu. W uzasadnieniu napisał, że z powodu braku posłuszeństwa i szacunku wobec biskupa diecezjalnego, niezgodnego z prawem kanonicznym publicznego głoszenia poglądów, a także brak szacunku i posłuszeństwa wobec nauczania polskich biskupów w kwestiach bioetycznych nie może więcej pełnić tej funkcji.

8 lipca ks. Lemański wydał oświadczenie, gdzie wyraża swoją opinię na temat konfliktu z jego przełożonym abp Hoserem (tutaj całość na blogu księdza) i zapowiedział, że nie zamierza opuszczać parafię w Jasienicy do czasu zakończenia drogi odwoławczej. Oficjalnie ks. Lemański złożył odwołanie w kurii warszawsko-praskiej w piątek.

Na tę sprawę można patrzeć z wielu stron, ale najważniejsza powinna być strona ludzi, parafian księdza Lemańskiego. Członkowie Rady Parafialnej zebrali ponad 1300 podpisów osób, które murem stoją za swoim księdzem. Dlaczego nie szanuje się tych ludzi, przecież Kościół katolicki, to wspólnota wierzących, nie tylko księży. Nawet gimnazjaliści wysłali prośbę o przywrócenie lekcji religii. Parafianie bezskutecznie kierują również prośby do abp Hosera o przyjazd do parafii i „zapoznanie się z sytuacją na miejscu”. Teraz pozostaje czekać na efekty odwołania się księdza Lemańskiego.